- Postanowione, będziesz ją szkolić.
- Dlaczego akurat ja? Jest wielu wyższych stopniem ode mnie.
- Jak na początek Twoje umiejętności są wystarczające. A co
do Twojej misji... Samolot macie za tydzień w środę o 20 we Wrocławiu.
- Z kim lecę, że "mamy" samolot?
- Z nową. Nie możesz przerwać jej treningu, a najlepiej
można się nauczyć wykorzystując wiedzę w praktyce.
- Po co dokładnie lecimy?
- Dowiesz się po drodze na lotnisko, Mały zapewni transport.
Megan skinęła głową i wyszła z biura swojego Mentora.
Znalazła się w niewielkim korytarzu, którego jedyną ozdobą były nieliczne
krzesła ustawione pod ścianami i kilka par drzwi. Na jednym z krzeseł siedziała
młoda brunetka imieniem Weronika. Była dwa lata młodsza od Meg i nieco niższa
od niej. Właśnie kończyła pleść sobie warkocz na bok, kiedy z pokoju na wprost
wyszła dziewczyna, której będzie wiele zawdzięczać, a może nawet i jeszcze
więcej.
Obie dziewczyny przez chwilę mierzyły się wzrokiem. Megan w
końcu zabrała głos.
- Choć dziecino, musimy trochę
nad Tobą popracować. - Po czym ruszyły do wyjścia z kryjówki Bractwa.
Nie wiem na jakiej ulicy dokładnie jesteśmy, nigdy tu nie
byłam. Wiem, że jesteśmy niedaleko Parku Miejskiego, i że są tu małe,
pięciomieszkaniowe kamienice. Podczas
drogi Megan nie powiedziała nic, prócz swojego imienia, choć nie wiem nawet,
czy to jej prawdziwe imię…
Oprowadziła mnie po swoim mieszkaniu. Kuchnia, łazienka,
składzik, salon i dwa duże pokoje. Ja będę nocować w tym na końcu korytarza.
Całe mieszkanie nie jest nowoczesne, zdarzy się, że meble są jakby z innej
parady, ale to daje wszystkiemu urok. Powiedziała, że mogę korzystać z
komputera stacjonarnego w salonie, bo jest tam sporo gier, ale mam nie używać
internetu. Jest tu też telewizor, który na oko ma 47 cali, ma też sporo
książek. Właściwie to w salonie jest regał na całą ścianę. Powiedziała też,
żebym na wszelki wypadek nie otwierała nikomu drzwi, nie odbierała telefonów, a
jeśli chcę przewietrzyć, to tylko uchylić okno. Wydaje mi się, że trochę
przesadza, ale co ja tam wiem. Jeśli to, o czym się dowiedziałam jest prawdą,
to całkowicie ją rozumiem.
- Dobra Młoda, zgaś światło. – Megan wparowała do salonu z
paczką zapałek i zaczęła wyciągać w szafki obok telewizora różne świeczki
ustawiając je na podłodze. Kiedy zaczęła je zapalać zgasiłam światło i usiadłam
na wprost niej pośród zapalonych świeczek.
- Dobra, to zaczynamy. Kim jesteś Weroniko?
- Eeee… Jestem Weronika Słowik. studentka Architektu…
- Nie, źle. Nie mów mi tego, co wiem. Nie mów mi kim
zostałaś, tylko kim teraz jesteś. – Kiedy coś wpadło mi nareszcie do głowy Megan kiwnęła głową, jakby
wiedziała, że na coś wpadłam.
- Teraz… Jestem Nilin. Chcę walczyć o wolność i szczęście,
światło. Odcięta od rodziny i od realnych marzeń, żeby nadać historiom z moich
snów, mojej wyobraźni realnej postaci. Jestem Nilin. Nie żyję książkami, tylko
w książkach, moje życie to książka, a ja ją piszę… - Czuję, jakby coś siedziało
w mojej głowie i kazało to mówić, jakby grzebało głębiej i wyciągało to, co się
nadaje. - …od samego początku. Nowego początku. Od teraz. – Po wypowiedzeniu
ostatniego słowa dwie świeczki, pomiędzy którymi siedziałam zgasły, a Megan się
tylko uśmiechnęła, jakby to, co powiedziałam jej nie zdziwiło.
- Się zobaczy.- Powiedziała po chwili milczenia. - Idź spać,
jutro pobudka o 7.00 – Przed wyjściem z salonu zapytałam, czy jej pomóc, ale
odmówiła.
Poszłam zatem do
łazienki wziąć prysznic i położyłam się spać. Jestem ciekawa, co czeka mnie
jutro. ..
Wiem, że krótkie, ale to początek. Początki zawsze są trudne ;_____;